Reklama
Reklama

Naukowcy mają złą wiadomość. Niezwykłe zwierzę zagrożone

Diugoń przybrzeżny to najłagodniejszy podmorski olbrzym, który od lat przyciągał uwagę miłośników przyrody swoim ciekawym wyglądem oraz spokojnym trybem życia. Niestety chińscy naukowcy poinformowali niedawno, że na chińskim wybrzeżu już go nie zobaczymy. Gatunek został tam uznany za funkcjonalnie wymarły. Co to dokładnie oznacza? Sprawdzamy.

Wyniki badań chińskich naukowców zostały opublikowane na łamach pisma naukowego "The Royal Society". Niestety nie są pozytywne. Udowodniły, że ciekawy gatunek podmorskiego ssaka jest oficjalnie uznany za funkcjonalnie wymarłego.

Chińscy naukowcy informują — diugoń przybrzeżny jest gatunkiem funkcjonalnie wymarłym

Diugoń przybrzeżny znany również jako piersiopławka to ssak morski, który znany jest ze swojego łagodnego charakteru oraz spokojnego trybu życia. To krewny manata, który przyciąga uwagę swoim rozmiarem. Dorosłe osobniki mogą osiągać do trzech metrów długości i ważyć nawet do 400 kg. Ich siedliska znajdują się przy terenach przybrzeżnych, a ich głównym pożywieniem jest trawa morska — całe dnie spędzają na jej poszukiwaniu i jedzeniu. Diugonie występują głównie na wodach Oceanu Indyjskiego oraz zachodniej części Pacyfiku — można je spotkać w ok. 37 tropikalnych regionach świata. Niestety w każdym z tych miejsc ich populacja szybko maleje, a gatunek ten znalazł się na czerwonej liście zagrożonych gatunków Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody.

Populację diugonia obserwowali od dłuższego czasu chińscy badacze. Badania polegały nie tylko na wyprawach terenowych, ale również na ankietowaniu lokalnych mieszkańców przybrzeżnych wiosek. W ciągu ostatnich pięciu lat tylko trzy osoby widziały tego ssaka morskiego. Niestety analizy wykazały, że gatunek ten jest funkcjonalnie wymarły na chińskim wybrzeżu. Pomimo tego, że w dalszym ciągu można spotkać osobniki diugonia, nie są one zdolne do reprodukcji i zwiększenia swojej populacji.

Przyczyną jest działalność człowieka. Piersiopławki były na celowniku od lat

Niestety wymarcie diugonia przybrzeżnego w głównej mierze jest winą człowieka i jego działalności. Siedliska tego gatunku znajdują się w strefach przybrzeżnych, które są szczególnie narażone na presję człowieka. Sytuacji nie polepszał fakt, że zwierzęta były od lat atrakcyjnym celem dla myśliwych. W XX wieku polowano na nie, aby pozyskać mięso, tłuszcz oraz kości piersiopławka. Co więcej, polowania były ważnym elementem tradycji dla ludności na niektórych wyspach Pacyfiku oraz Australii.

Jedną z głównych przyczyn wymierania tego gatunku jest również utrata obszarów pokrytych trawą morską. Według badań przeprowadzonych przez program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska szacuje się, że co roku znika aż 7% takich siedlisk. Przyczyną są zanieczyszczenia przemysłowe, rozwój rybołówstwa, a także rosnące temperatury mórz i oceanów.

Źródło: swiatoze.pl

Zobacz też:

Jest tam ponad 600 jezior, stawów i basenów. Niektóre mają nietypowe kolory

Ta roślina jest zagrożeniem dla rodzimej przyrody. Spustoszenie w lasach

Nazywany jest "polskim Kolorado". Niezwykły rezerwat w Małopolsce

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badania naukowe | przyroda | flora i fauna