Rekiny w Bałtyku mogą być zagrożeniem dla ludzi. Same też są zagrożone
Rekiny w Bałtyku budzą spore emocje. W chłodnych i słabo zasolonych wodach można spotkać aż 3 gatunki tych fascynujących stworzeń. Choć często mówi się o nich w kontekście zagrożenia, to one same powinny bardziej obawiać się ludzi.
W Morzu Bałtyckim żyją 3 gatunki rekinów. Rekinek psi i koleń pospolity żywią się głównie małymi rybami. Osiągają nieco ponad metr długości, a ich waga rzadko przekracza 5 kg. Te gatunki rekinów nie stanowią zagrożenia dla człowieka.
Większe obawy budzi rekin śledziowy, znany też jako lamna śledziowa lub żarłacz śledziowy. Ten gatunek może osiągać nawet do 3 metrów długości i 200 kg. Chociaż jego dietę stanowią głównie ryby, to ten rekin potencjalnie może już stanowić zagrożenie dla człowieka. Dlatego lepiej zachować czujność i unikać bliskiego kontaktu.
Wszystkie te gatunki rekinów występują w rejonach cieśnin duńskich, ponieważ woda jest tam bardziej zasolona. Nie zbliżają się do polskich plaż, więc nie istnieje ryzyko spotkania.
Koleń pospolity i rekinek psi często są poławiane jako ryby konsumenckie, w związku z czym ich populacja drastycznie się kurczy. Koleń pospolity, któremu grozi wyginięcie, trafił do Czerwonej Księgi IUCN (Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody).
Ostatni atak rekina na człowieka w Morzu Bałtyckim miał miejsce w 1755 roku u wybrzeży Szwecji. Nie ma jednak nigdzie informacji o tym, czy był to rekin śledziowy, czy inny gatunek. Czasem zdarza się sytuacja, że w Bałtyku pojawiają się większe rekiny, a nawet wieloryby. Są to sporadyczne przypadki, spowodowane zwyczajnym zagubieniem się ryby podczas migracji czy w pogoni za pożywieniem.
Co ciekawe, lamna śledziowa, chociaż jest spora, żywi się jedynie rybami. Nie poluje nawet na mniejsze zwierzęta, takie jak na przykład foki szare. Trudno więc sobie wyobrazić, żeby miała zaatakować człowieka.
Rekiny preferują wysokie zasolenie wody. Dlatego pływają w rejonach cieśnin duńskich, gdzie to zasolenie przekracza 20 promili. W pobliżu polskich plaż zasolenie drastycznie spada do 7 promili.
Gatunki rekinów żyjące w Bałtyku mogą przystosowywać się do takich warunków, ale musiałyby zużyć na to wiele energii. To z kolei utrudniłoby im polowanie oraz rozmnażanie. W efekcie wolą pozostać w wodach północnych Morza Bałtyckiego. Przynajmniej do czasu, kiedy zwiększy się zasolenie wody w południowej części morza lub nie zostaną zmuszone do migracji.
Biorąc to wszystko pod uwagę, w południowej części morza nie trzeba obawiać się ataku rekina. Można spokojnie relaksować się w wodzie. Rekiny są dość daleko na północy i raczej nie przypłyną na polskie wybrzeże.
Natomiast w rejonie północnym, bliżej Danii i Szwecji, można już na nie natrafić. Rekinek psi i koleń pospolity zazwyczaj uciekają przed ludźmi. Tak samo zachowuje się żarłacz śledziowy, choć jego rozmiary już potrafią zrobić wrażenie i on potencjalnie może stanowić zagrożenie. Jednak żaden z tych gatunków nie jest agresywny, a ryzyko ataku jest znikome. Oczywiście w przypadku spotkania, lepiej jest zachować ostrożność.
Każde zwierzę, niezależnie od swoich rozmiarów i natury, może zaatakować, jeśli poczuje się zagrożone.
Źródło: ekologia.pl, wedkarskiswiat.pl, portalstoczniowy.pl
Zobacz też:
Duże zmiany na topowych szlakach w Tatrach. Posypią się mandaty?
To najczystsze jezioro na Ziemi. Woda prawie jak destylowana
Niezwykły polski las doceniony na świecie. Urzekająca dzika przyroda