Reklama
Reklama

Tych specjalistów brakuje w wojsku. Zawód wymagający ale opłacalny

Wojskowa Akademia Medyczne została zlikwidowana ponad dwie dekady temu. "W związku z tym od lat wojsko zmaga się z poważnymi niedoborami kadry medycznej, spowodowanymi głównie przedwczesnym odejściem lekarzy ze służby – w zależności od specjalizacji sięgają one 40-60 proc." – wyjaśnia gen, broni prof. Mariusz Gierej. Co ma pomóc w rozwiązaniu tego problemu?

Kształcenie lekarzy wojskowych

W 2002 roku zlikwidowano Wojskową Akademię Medyczną. Przyszli lekarze wojskowi uczą się teraz w Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. To kierunek lekarski w ramach limitu ministra obrony narodowej. Takie rozwiązanie nie jest wystarczające. Rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego - Państwowego Instytutu Badawczego generał broni prof. Mariusz Gierej w rozmowie z PAP wyjaśnił, że:

"W Polsce brakuje efektywnego, a zarazem atrakcyjnego w odbiorze społecznym systemu kształcenia lekarzy wojskowych. W związku z tym od lat wojsko zmaga się z poważnymi niedoborami kadry medycznej, spowodowanymi głównie przedwczesnym odejściem lekarzy ze służby - w zależności od specjalizacji sięgają one 40-60 proc.".

Polskie uczelnie mają pomóc

Braki kadrowe ma pomóc rozwiązać nowy model kształcenia lekarzy cywilnych i wojskowych, którego współautorami są Uniwersytet Warszawski,  Uniwersytet Jagielloński, Politechnika Wrocławska oraz Wojskowy Instytut Medyczny - Państwowy Instytut Badawczy.

"Opracowany przez nas model szkoleniowy stanowi innowacyjne podejście - integruje nowoczesne technologie medyczne z zaawansowanymi metodami edukacyjnymi. Uwzględnia między innymi scenariusze masowych zdarzeń medycznych oraz specyficzne wyzwania pracy w strefach konfliktów zbrojnych" - dodaje rzecznik WIM. 

Kluczową rolę będą w nim pełniły wydziały medyczne najlepszych polskich uczelni cywilnych, ponieważ odtworzenie Wojskowej Akademii Medycznej wymaga czasu. Może to potrwać nawet kilku dekad. 

"Uczelnie cywilne mogą zapewnić przyszłym lekarzom dostęp do najnowszej wiedzy medycznej, najlepszego sprzętu i kadr. Lekarze wojskowi kończący takie uczelnie mogliby pracować jak każdy inny lekarz cywilny i osiągać na tym polu sukcesy. Jednocześnie, dzięki temu, że ukończyli kierunek wojskowy, zdobyliby specjalistyczną wiedzę z zakresu medycyny wojskowej, co pozwoliłoby im łączyć kompetencje medyczne z wymaganiami współczesnej armii" - tłumaczył prof. Mariusz Gierej.

Rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Alojzy Z. Nowak potwierdził, że uczelnia prowadzi rozmowy z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego na temat możliwości kształcenia lekarzy wojskowych wspólnie z Wojskowym Instytutem Medyczny. Dodał też, że chcą "oferować wysoki poziom nie tylko w zakresie nauczania, ale również prowadzenia badań naukowych, w tym medycznych". 

Dodatkowe fakultety dla lekarzy

Postulat, aby na wydziałach medycznych powstawały fakultety, na których chętni lekarze mieliby szansę kształcić na potrzeby wojska, nie jest nowy. Medycyny pola walki ma swoją specyfikę. Rozwiązania z tego zakresu próbują już testować Wydział Medyczny Uniwersytetu Warszawskiego oraz Wojskowy Instytut Medyczny, a zainteresowanie studentów jest duże. W rozmowie opublikowanej przez NewsMed.pl gen. Gielerak wspomniał także:

"Politechnika Wrocławska, współpracując z 4. Wojskowym Szpitalem Klinicznym, rozwija zaawansowane technologie w dziedzinie biomechaniki i biomateriałów, a także specjalizuje się w organizacji i prowadzeniu ewakuacji medycznej. Równolegle Uniwersytet Jagielloński, we współpracy z 5. Wojskowym Szpitalem Klinicznym, rozwija kompetencje w takich obszarach jak medycyna górska, hipo- i hipertermia, medycyna w warunkach działań nieregularnych oraz prowadzenie opieki w stanach zagrożenia życia, wynikających z obrażeń odniesionych na polu walki". 

Kształcenie lekarzy wojskowych jest ważne dla budowania efektywnego systemu bezpieczeństwa medycznego państwa. 

Źródła: naukawpolsce.pl, facebook.com/fanpageUW, newsmed.pl

Zobacz też:

Ta przyjaźń z bocianem chwyta za serce. Łowią razem ryby od lat

Wysyp krokusów w nadmorskiej miejscowości. Nie uwierzysz, że to nie Tatry

To jezioro wysycha, a miejscowi porównują je do kałuży. Co dalej z Klimkówką?

INTERIA.PL