Czy w Bałtyku żyją rekiny? Odpowiedź może być zaskakująca
Rekiny zwykle kojarzą nam się z szerszymi i bardziej otwartymi wodami niż Morze Bałtyckie. Okazuje się jednak, że nawet tutaj spotkać można kilka gatunków tych niebezpiecznych ryb. Jeden z nich uznawany jest za prawdziwego giganta. Zobacz, jak wyglądają drapieżne ryby w wodach Bałtyku.
Flora i fauna Morza Bałtyckiego zwykle jest nam dobrze znana i rzadko kiedy może nas zaskoczyć. A jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że w tym akwenie spotkać można rekiny. Wyróżniamy trzy gatunki, które w nim żyją.
Rekiny żyją przeważnie w wodach o wysokim zasoleniu. Średnie zasolenie wód wszechoceanu wynosi 35 promili, a minimalne wartości zależnie od szerokości geograficznej schodzą do ok. 32 promili. Morze Bałtyckie wypada przy tych wartościach wyjątkowo blado, ponieważ średnie zasolenie tego akwenu wynosi 7 promili. Pracownicy Akwarium Gdyńskiego w rozmowie z portalem gdynia.pl informują nas, że właśnie z tego powodu życie dla rekinów w Bałtyku jest niekorzystne. Mimo że zwierzęta posiadają narząd, który pozwala im dostosować się zmian zasolenia, woda szczególnie w polskiej części akwenu jest zbyt mało słona, aby zapewnić im komfortowe warunki.
Życie w zbyt małym zasoleniu oznaczałoby dla rekinów zużywanie potężnych pokładów energii na przystosowanie się do trudnych warunków. Z tego powodu nie starczałoby im jej na zdobywanie pokarmu czy rozmnażanie. Z tego powodu drapieżne ryby można spotkać w Bałtyku, ale szybciej w jego duńskiej części, gdzie zasolenie jest o wiele wyższe.
Mimo tak niekorzystnych warunków, w wodach Morza Bałtyckiego można spotkać trzy gatunki ryb, które radzą sobie w mało słonej, zimnej wodzie. Dwa z nich są dość niewielkie, ale jeden zaskakuje swoimi rozmiarami.
Najmniejszym rekinem Morza Bałtyckiego jest rekinek psi, którego można również spotkać w płytkich wodach północno-wschodniego Atlantyku oraz przyległych mu mórz. Pływa on również przy wybrzeżach Afryki, a także zachodniej Europy, przy Irlandii, Wyspach Brytyjskich oraz Norwegii. Spotkamy go również w Morzu Śródziemnych i Północnym. Ryba jest niewielka, a długość jej ciała dochodzi do ok. metra. Żywi się ukrytym w dnie morskim rybami, głowonogami, mięczakami i skorupiakami. Ma silne, twarde szczęki i nie jest groźny dla człowieka, pomimo tego, że może ugryźć. Poluje głównie nocą, a dnie spędza, przysypiając zakopany w mule czy dnie morskim.
Odrobinę większy jest koleń pospolity. Może osiągać ok. półtora metra długości. W tym przypadku to człowiek jest zagrożeniem dla niego. Wynika to z faktu, że mięso oraz wątroba rekina są smaczne i trafiają do sprzedaży. Z tego powodu kolenie są poławiane, a ich liczebność pomimo tego, że występują na wielu obszarach całego świata, szybko spada. Kolonie obecnie uznawane są za ryby ginące i wpisane już zostały do "Czerwonej księgi".
Ostatnim gatunkiem spotykanym w Bałtyku, który robi największe wrażenie, jest żarłacz śledziowy, znany również jako lamna śledziowa. To prawdziwa bestia, która może osiągać nawet trzy metry długości i wagę do 200 kg. W teorii stanowi on zagrożenie dla człowieka, ale rzadko kiedy się nim interesuje, przez co o jego atakach na ludzi rzadko kiedy słychać. Ostatni udokumentowany atak rekina na człowieka w Morzu Bałtyckim miejsce miał w 1755 roku w Szwecji.
Jak sama nazwa mówi, żarłacz żywi się głównie śledziami. Do jego jadłospisu należą również sardele czy szproty. W pogoni za pokarmem może się zapuszczać daleko na północ, a niskie temperatury i małe zasolenie nie przeszkadzają mu. Może być spotykany nawet przy wybrzeżach Kanady, Grenlandii, Norwegii czy Islandii.
Źródło: zielona.interia.pl
Zobacz też:
Mały tygrys w polskich lasach. Jak odróżnić żbika od kota?
Tego zawodu uczy tylko jedna szkoła średnia w Polsce. Elitarny i dobrze płatny
To zwierzę wyróżnia wyjątkowa umiejętność. Człowiek może mu pozazdrościć