Nowy gatunek czy tylko hybryda? Naukowcy badają "kotolisa"
Na początku "kotolis" był jedynie pasterską legendą. Mieszkańcy Korsyki z pokolenia na pokolenie przekazywali historie o drapieżnym kocie leśnym, który bezlitośnie atakował nocami ich kozy oraz owce. Lata mijały, a leśnikom udało się złapać pierwszego przedstawiciela tego gatunku. Badania wykazały, że ma on niespotykane dotąd DNA. Tak właśnie odkryto nowy gatunek drapieżnika. Naukowcy w dalszym ciągu pracują, aby właściwie go opisać.
Badacze podejrzewają, że niezwykły gatunek dzikich kotów wykształcił się na Korsyce już 6500 lat temu, podczas drugiej kolonizacji wyspy. Nic nie jest jednak pewne, ponieważ w dalszym ciągu niewiele o nim wiadomo. Na trop trafili jednak francuscy leśnicy z Narodowego Biura do Spraw Łowiectwa i Przyrody (ONCFS).
Zwierzę od lat było znane lokalnym mieszkańcom Korsyki. To właśnie oni nadali mu nazwę "ghjattuvolpe", którą my tłumaczymy jako "kotolis". Naukowcy nie byli jednak zainteresowani tym gatunkiem, ponieważ nigdy go nie złapano, ani nie poddano badaniom genetycznym. Wszystko zmieniło się w 2008 roku, kiedy w jednym kurniku udało się schwytać dzikie zwierzę. Od tego momentu zaczęły się intensywne poszukiwania kolejnych osobników oraz dociekanie, czy rzeczywiście jest on nowym gatunkiem.
Naukowcy wzięli się do pracy w 2012 roku. Zaczęli wtedy rozstawiać w różnych miejscach specjalne pułapki, które nie miały złapać "kotolisa", a jedynie dostarczyć materiałów do badań genetycznych. Były to patyczki nasączone specjalnym zapachem, który miał ściągać ten gatunek. Zwierzęta miały się o nie pocierać i zostawiać sierść. To właśnie dzięki niej udało się je zidentyfikować.
Badania jasno oddzieliły DNA tego dzikiego kota od dobrze znanego naukowcom żbika europejskiego czy afrykańskiego kota leśnego.
W 2016 roku badaczom udało się wreszcie złapać pierwszego osobnika. Od tego czasu zaobserwowano ich aż 16, a złapano kolejne 12. Zostały one zaczipowane i wypuszczone na wolność, aby naukowcy mogli śledzić ich zachowania. Dzięki temu udało się ustalić zasięg występowania gatunku. Okazało się, że są to prawdziwi wędrowcy, ponieważ pojedynczy samiec był w stanie poruszać się na obszarze 3 tysięcy hektarów, na którym wysokość wynosiła od 300 do nawet 2,5 tysiąca m n.p.m.
Wbrew nazwie nadanej przez mieszkańców pod względem genetycznym nowy gatunek nie ma nic wspólnego z lisami. Badania mówią, że niemożliwe jest również, że lisy spółkują z kotami. "Kotolisy" o wiele bardziej podobne są do udomowionych kotów. Istnieją między nimi jednak kluczowe różnice.
Przede wszystkim "kotolisy" są większe od znanych nam dachowców, a ich ciała mogą osiągać do 90 cm długości. Mają szeroko rozstawione uszy, a ich zęby są długie, przez co wykazują podobieństwo do psowatych. Mają bardzo gęstą sierść, która chroni je przed kleszczami i pchłami, a także ciemne stopy i paski na nogach, które połączone z prążkami na ogonie i rudym brzuchem.
Naukowcy w dalszym ciągu badają, czy zwierzęta to całkowicie osobny gatunek, czy po prostu nowa niezbadana dotąd hybryda. Badania trwają, a specjaliści starają się poznać ten gatunek, opisać go, a także objąć ochroną.
Źródło: National Geographic Polska
Zobacz też:
Przypomina pietruszkę. Jest silnie trujący
Różowy Księżyc zabłyśnie na nocnym niebie. Pełnia wyznacza ważną datę
Budzą się ze snu dopiero na początku kwietnia. Te żółwie to prawdziwe śpiochy