Ten wodospad był kiedyś w innym miejscu. Wyjątkowa atrakcja Bieszczad
Bieszczady mają w sobie coś, co sprawia, że nawet najbardziej zatwardziały mieszczuch zaczyna zastanawiać się, czy przypadkiem… nie rzucić wszystkiego i nie zamieszkać w drewnianej chacie pośród lasów. Ale zanim ktokolwiek zdąży kupić siekierę i zapas świeczek na zimę, warto zacząć od czegoś lżejszego – na przykład od wyprawy do Wodospadu Szepit w Zatwarnicy. To najokazalszy wodospad w Bieszczadach, o bardzo ciekawej konstrukcji i przeszłości.
Teoretycznie osiem metrów wysokości (tyle liczy wodospad Szepit) nie robi takiego wrażenia, jak choćby Niagara czy wodospady Iguazú. Ale pamiętajmy - Bieszczady to nie Andy ani Himalaje. Tutaj krajobraz jest łagodniejszy, bardziej kameralny, a przez to niezwykle urokliwy. Właśnie dlatego Szepit wyróżnia się na tle innych wodnych atrakcji regionu.
- Woda nie spada jedną zwartą ścianą, lecz układa się w kaskady - jakby natura bawiła się w architekta wnętrz, ustawiając stopnie i półki z piaskowców oraz łupków.
- Otoczenie wodospadu ma w sobie coś z dzikości - surowe skały, szum potoku Hylaty, wilgoć unosząca się w powietrzu i ten specyficzny mikroklimat, który w upalne lato daje ulgę każdemu turyście.
- Miejsce to od 1998 roku objęte jest ochroną jako pomnik przyrody nieożywionej, co tylko podkreśla jego rangę w bieszczadzkim krajobrazie.
Tu zaczyna się część historii, która brzmi prawie jak żart. Otóż jeszcze w latach 60. XX wieku Szepit znajdował się... trzydzieści metrów niżej. Nie, nie dlatego, że góry się przesunęły. Powód był bardziej przyziemny - wojsko.
Dolnośląska Jednostka Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadziła w potoku Hylaty wydobycie łupku, potrzebnego do budowy drogi w okolicach Zatwarnicy. Skutek? Zmiana biegu potoku i "przeprowadzka" wodospadu do obecnego miejsca. Natura i człowiek zagrali więc razem w jedną grę - i powstało miejsce, które dziś jest dumą regionu.
Dla jednych to przykład ingerencji w środowisko, dla innych dowód na to, że nawet przypadkowe działania mogą stworzyć coś niezwykle malowniczego. Faktem jest, że bez tej historii Szepit wyglądałby dziś inaczej.
Dojście do wodospadu jest częścią ścieżki przyrodniczo-historycznej "Hylaty", która biegnie od Zatwarnicy aż na szczyt Dwernik Kamień. Sam szlak do Szepitu liczy około 1,5 kilometra i można go przejść w pół godziny spokojnym tempem.
- Początek trasy to fragment przez wieś - mijamy przystanek autobusowy, szyb naftowy (tak, w Bieszczadach wciąż unosi się zapach ropy, nie tylko igliwia), a potem kierujemy się w stronę lasu.
- Dalej idziemy wzdłuż potoku Hylaty, który sam w sobie jest atrakcją. Jego szum towarzyszy przez całą drogę i prowadzi jak przewodnik, który nigdy się nie męczy.
- Na końcu trasy czeka nagroda - widok kaskad wodospadu i chłód unoszącej się wody.
To miejsce jest dobrze przygotowane dla turystów - są tu schody z poręczami, platforma widokowa, tablice edukacyjne, a nawet ławki i stoły, gdzie można usiąść z kanapką albo termosową kawą.
Okolica Zatwarnicy i całe Bieszczady mają tę zaletę, że w jednym dniu można połączyć różne atrakcje:
- po wizycie przy Szepicie można ruszyć dalej na Dwernik Kamień i podziwiać panoramę doliny Sanu,
- w samej Zatwarnicy działa kino "Końkret", niezwykłe miejsce prowadzone z pasją przez miłośników Bieszczad,
- kilka kilometrów dalej czeka rezerwat przyrody "Sine Wiry" - z kamienistą doliną i kolejną porcją szumiących potoków.
Zdjęcia, nawet najpiękniejsze, nie oddają jednego - dźwięku. To właśnie szum wody, jej rytm i echo odbijające się od skał sprawiają, że miejsce to żyje. Stąd nazwa "Szepit" - jakby natura szeptała swoją historię każdemu, kto tu przyjdzie.
Źródło: wbieszczady.pl, twojebieszczady.net
Zobacz też:
To najpiękniejszy zamek w Wielkopolsce. Idealny na weekendową wycieczkę
Rekordowe temperatury we wrześniu. W jednym mieście ponad 36 stopni Celsjusza
Ta pospolita roślina może być niebezpieczna. Zawiera groźne toksyny