Nadmorska miejscowość znika bezpowrotnie. W 2050 roku jej nie zobaczymy?
Happisburgh, niewielka wioska na wybrzeżu Norfolk, jeszcze niedawno uchodziła za spokojny kurort z szeroką plażą, malowniczymi klifami i najstarszą wciąż działającą latarnią morską w Wielkiej Brytanii. Dziś jej urok łączy się z dramatem – morze zabiera ziemię w zastraszającym tempie. Eksperci ostrzegają, że jeśli erozja nie wyhamuje, do 2050 roku Happisburgh może całkowicie zniknąć z mapy. To ostatnie lata, by zobaczyć tę wyjątkową miejscowość.
Od 1990 roku linia brzegowa w Happisburgh cofnęła się już o około 250 metrów. To oznacza, że całe ulice, pola i gospodarstwa zostały pochłonięte przez fale. Domy, które jeszcze dekadę temu stały w bezpiecznej odległości od klifu, dziś balansują na jego krawędzi.
Niektóre drogi zostały zamknięte na stałe - zbyt niebezpieczne, by po nich jeździć. Mieszkańcy, którzy jeszcze pozostali, żyją w poczuciu, że kolejne zimowe sztormy mogą odciąć ich od świata.
Dr Ian Richards, ekspert ds. erozji, podkreśla:
Położenie geograficzne wioski sprawia, że jest szczególnie narażona na niszczącą siłę fal. Klify zbudowane są z miękkiej gliny i piasku, które łatwo wypłukuje woda. Dawne zabezpieczenia, budowane w latach 50. i 60., dziś nie mają już żadnej skuteczności.
Zmiany klimatu tylko przyspieszają dramat - coraz częstsze sztormy i podnoszący się poziom morza działają jak nieustanna pralka, która kruszy i zabiera kolejne fragmenty lądu.
W 2012 roku zainwestowano kilka milionów funtów w systemy obrony wybrzeża. Powstały umocnienia i bariery, które miały powstrzymać morze. Niestety, efekt okazał się krótkotrwały. Eksperci mówią:
Niektórzy mieszkańcy domagają się nowych inwestycji, ale rząd i lokalne władze coraz częściej przyznają, że walka z naturą może być z góry przegrana.
Paradoksalnie, to właśnie wizja zniknięcia Happisburgh przyciąga tu turystów. Ludzie chcą zobaczyć miejsce, które lada moment może być tylko wspomnieniem.
Odwiedzający spacerują po plaży, fotografują słynną biało-czerwoną latarnię z XVIII wieku i zaglądają do miejscowego pubu Hill House Inn. Wielu z nich mówi, że w Happisburgh czas się zatrzymał - jest spokojniej, ciszej i bardziej sielankowo niż w innych brytyjskich kurortach.
Jeden z turystów powiedział w rozmowie z lokalnymi mediami:
Problemy tej miejscowości to część większego zjawiska. Całe wschodnie wybrzeże Anglii traci grunt w zastraszającym tempie.
- W 2024 roku w East Yorkshire odnotowano aż 12 metrów erozji w ciągu jednego sezonu.
- Plaże takie jak Barmston czy Southport również stoją w obliczu katastrofy - jedne znikają pod wodą, inne zarastają i stają się niedostępne dla turystów.
- Nawet znane kurorty jak Blackpool czy Brighton inwestują dziesiątki milionów funtów w systemy obronne, które mają spowolnić proces.
Eksperci są zgodni: jeśli tempo zmian się utrzyma, w ciągu 20-25 lat wioska może zniknąć całkowicie. Oznacza to, że najbliższe dekady to ostatnia okazja, by zobaczyć ją na własne oczy. Turyści przyjeżdżają tu nie tylko dla widoków, ale też z poczucia, że stają się świadkami historii - tej pisanej przez naturę, nie przez człowieka.
Dr Richards radzi wręcz:
Źródło: thesun.co.uk
Zobacz też:
Tutaj już od progu dzieje się magia. Idealne miejsce na jesienne spacery
Można go pomylić z gawronem. Ornitolodzy dyskutują, czy w ogóle istnieje
Wyjątkowe schronisko na skalnym urwisku. Szlak wiedzie przez imponujący most