Reklama
Reklama

Wodorosty zaatakowały popularne plaże. Służby wywiozły już 1200 ton

W południowej Hiszpanii inwazyjne glony zasypały najchętniej odwiedzane plaże, blokując dostęp do kąpielisk i paraliżując ruch turystyczny. Tylko w Kadyksie władze miejskie usunęły z wybrzeża ponad 1200 ton brunatnicy Rugulopteryx okamurae. Skala zjawiska zmusiła służby do podjęcia nadzwyczajnych działań i wdrożenia kosztownego planu kryzysowego.

Inwazyjne wodorosty na plaży w Hiszpanii: musiały zareagować służby

W ostatnich tygodniach lipca 2025 roku brzeg plaży La Caleta w Kadyksie po raz kolejny został zasypany masą brunatnych glonów. Służby miejskie rozpoczęły intensywne działania, uruchamiając dwuzmianową operację zbierania i wywozu Rugulopteryx okamurae. Od początku sezonu urlopowego kontenery z glonami trafiają na tymczasowe składowiska poza miastem, a koszt sprzątania przekracza 100 000 euro tygodniowo. Lokalne hotele odnotowują spadek liczby rezerwacji, mimo szczytu sezonu turystycznego, a organizacje ekologiczne ostrzegają, że z każdą kolejną falą sztormów na plażach będzie lądować jeszcze więcej materiału biologicznego, który stanowi jedynie niewielką część biomasy zalegającej pod wodą.

Problem nie jest nowy, ale jego skala urosła do bezprecedensowych rozmiarów. Rugulopteryx okamurae po raz pierwszy odnotowano w Europie w 2002 roku, jednak dynamiczna ekspansja rozpoczęła się około dekady później, gdy kolonie glonów wykryto m.in. w Ceucie. Prawdopodobnie przedostały się do Morza Śródziemnego ze zbiorników balastowych statków płynących przez Kanał Sueski. W ciągu kilkunastu lat gatunek skolonizował nie tylko wybrzeże Andaluzji, ale również Wyspy Kanaryjskie, Azory, a ostatnio także rejony Kraju Basków i północnej Portugalii. W Kadyksie każdorazowe uderzenie zachodniego wiatru oznacza nową dostawę glonów, pogłębiając paraliż sektora turystycznego i utrudniając pracę rybaków, których sieci są coraz częściej blokowane przez masę roślinną.

Przeczytaj też: Najbardziej zanieczyszczone morze na świecie. Bałtyk bije rekordy

W odpowiedzi na kryzys rząd regionalny Andaluzji ogłosił plan, który obejmuje monitoring występowania alg, prowadzenie badań, działania informacyjne oraz testy przetwarzania biomasy na paliwa i kompost. Realizacja programu wymaga jednak zatwierdzenia przez hiszpańskie Ministerstwo Środowiska, ponieważ obowiązujące przepisy ograniczają komercyjne wykorzystanie gatunków inwazyjnych. Część ładunków wciąż trafia na wysypiska, co generuje dodatkowe koszty, szacowane przez lokalne władze nawet na 4 mln euro w skali roku.

Skąd biorą się inwazyjne wodorosty i dlaczego trafiają na plaże?

Rugulopteryx okamurae to gatunek brunatnicy w kolorze ciemnooliwkowym, osiągających długość do 10 centymetrów. Struktura rośliny jest krucha i łatwo ulega fragmentacji, dzięki czemu oderwane części swobodnie unoszą się w wodzie, tworząc zwarte nagromadzenia wzdłuż wybrzeży. Alga przytwierdza się do podłoża za pomocą krótkich chwytników, ale równie dobrze rozwija się jako swobodnie dryfująca biomasa. W procesie rozkładu, zwłaszcza przy wysokich temperaturach, wydziela intensywny, nieprzyjemny zapach, a w sprzyjających warunkach może całkowicie pokryć dno morskie, wypierając rodzime gatunki.

Przeczytaj też: Morze Bałtyckie zagrożone przez inwazyjny gatunek. Samice składają 40 mln jaj

Obszarem pochodzenia tej brunatnicy są wody północno-zachodniego Pacyfiku, w tym wybrzeża Japonii, Chin i Tajwanu, gdzie rozwój populacji jest ograniczany przez drapieżniki i sezonowe spadki temperatury. W Morzu Śródziemnym takie ograniczenia nie występują, a dodatkowo wzrost zawartości substancji odżywczych i intensywny ruch statków tworzą warunki sprzyjające szybkiemu rozprzestrzenianiu się. Glon rozmnaża się zarówno płciowo, jak i wegetatywnie, nawet niewielki fragment plechy może dać początek nowemu osobnikowi, co przyspiesza kolonizację kolejnych obszarów.

Obecność Rugulopteryx okamurae w strefie przybrzeżnej prowadzi do licznych skutków ubocznych o charakterze ekologicznym i gospodarczym. Gnijące glony zużywają tlen rozpuszczony w wodzie, co może skutkować przyduchą i masowym śnięciem ryb. Na plażach tworzą zwartą warstwę trudną do usunięcia, której nieprzyjemny zapach odstrasza turystów i ogranicza możliwości korzystania z kąpielisk. Jednocześnie algi zakłócają pracę lokalnych flot rybackich i obniżają opłacalność połowów.

Źródło: next.gazeta.pl, euronews.com

Zobacz też:

Jest krytycznie zagrożony wyginięciem. Potrzebuje pomocy człowieka

Kwadratowe fale pojawiają się nagle. Mogą być niebezpieczne

Opanowały całą Polskę. Są wszystkożerne i zagrażają rodzimym gatunkom

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: morze | przyroda | ciekawostki